Miała być ślizgawka..i właściwie była. Tyle, że w drodze do pracy, no i zamiast łyżwiarzy wokół, był nieplanowany lot i wywrotka z finałem na oddziale ratunkowym. Łyżwy zostają w domu, potłuczona ja i cudem uratowana przez największy kaptur świata, obolała głowa również. Została mi herbata z miodem i szwedzki kryminał. Tryb domowej rekonwalescencji.
2 komentarze:
Biedaku, wracaj szybko do pionu, gorące-ale ostrożne uściski
dołączam się do życzeń ukochanej, bom też zaliczył piruet, tyle, że w salonie, ale efekt podobny :) więc szybkiego powrotu do zdrowia droga E. pozdrawiam, A.S.
Prześlij komentarz