wtorek, 20 września 2011

O domu, który nie daje spokoju

Są takie książki, które nie dają spokoju. Niewątpliwie do tej grupy można zaliczyć "Dom Augusty" autorstwa Majgull Axelsson. To druga, po opisywanej już w ramach Regału "Zupie z granatów", pozycja z "Serii z miotłą".

"(...) bezkompromisowa i niepokojąca (...) przekracza granice między światem realnym a baśniowym (...) niezwykła saga rodzinna (...) zajmujące jak kryminał psychologiczny i poruszające jak reportaż społeczny". To tylko niektóre opinie na temat dzieła szwedzkiej autorki. No i właściwie wszystko się zgadza. Jest saga rodzinna, bo oprócz seniorki rodu Augusty, poznajemy także historie jej potomkiń: Olgi, Siri, Alicji, Marianny, Kariny i Andżeliki. Losy pań krzyżują się i mijają by za chwilę znów zapętlić. Po odsłonie fragmentu historii zaskakuje nas retrospektywa sięgająca dwa pokolenia wstecz, by za chwilę znów wrócić do teraźniejszości. Pełne historie bohaterek poznajemy dopiero po przebrnięciu przez całość książki.

Ktoś zapyta, a co z mężczyznami, czy nie ma ich w tej szwedzkiej opowieści? Owszem są, ale uzupełniają historie kobiet. Są jak puzzle, które same w sobie nie przedstawiają nic ciekawego, ale ułożone w odpowiednim miejscu całej układanki okazują się częścią pięknego obrazka. Powstały obrazek jest niezwykły. Historie skłaniają do przemyśleń, zostają w głowie i nie dają spokoju.

Zainteresowana/y? Zacznij czytać "Dom Augusty", a po kilku stronach będziesz wiedzieć czy chcesz poznać całą tę historię.