poniedziałek, 18 lutego 2013

Remanent


Od jakiegoś czasu trwają u mnie porządki. Nie chodzi jednak o bieżące czynności jak odkurzanie i ścieranie kurzu. Mowa o gruntownym remanencie. Procesie powolnym i przeprowadzanym etapami. Zaczęło się od zmian życiowych. Była przeprowadzka i zmiana pracy. Potem przyszedł czas na coś dużo mniej spektakularnego... remanent szafy. Wykładanie, przekładanie, dzielenie na kategorie i wreszcie sporządzenie listy, czego brak. Z pomocą uzupełnienia odnotowanych braków przyszły wyprzedaże. Wyprawa do centrum handlowego z kartką i postanowieniem, aby się jej trzymać. Udaje się, wybieram tylko to, czego jestem absolutnie pewna. Jest kilka klasyków w postaci granatowej marynarki, zamszowych balerin czy jeansowej koszuli. W sumie po całej operacji mam kilka elementów, które same się składają w zestawy do pracy. Osobno parę strojów "od wielkiego dzwona", czyli na śluby, komunie i inne niecodzienne okazję, no i wreszcie zwykłe codzienne zestawy. Dalej będę się trzymać listy i dokładać do posiadanego zbioru tylko wtedy, gdy coś się zniszczy. Do minimalizmu mi daleko, ale do dobrej organizacji chyba zbliżam się małymi krokami.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Styczniowe migawki


Cóż to był za początek roku. Przede wszystkim wielkie świętowanie okrągłych urodzin uświetnione przyjacielskim wyścigiem gokartowym o robione domowym sumptem kotyliony (dla zainteresowanych przepis: blok techniczny, nożyczki, igła z nitką, 3 metry grubej wstążki, zestaw flamastrów i szczypta inwencji przy wymyślaniu haseł okazjonalnych w stylu "Kubica też tak zaczynał") do tego najsłodsze ciasto świata w postaci "banoffie pie". Na dokładkę spacery w zimowej scenerii i nowa porcja książek do poduszki. Zimowy zestaw idealny :)